Zaczynajmy!
Pewnej nocy Marika nie mogła zasnąć. Leżała tak wieki, aż wpadła na pomysł żeby wyjść z domu, może spacer ją znuży. Wyszła na zewnątrz (mieszkała koło lasu) i ujrzała jakieś dziwne kolory na niebie, jakby wstęgi. Ruszyła w stronę lasu żeby bardziej się temu przyjrzeć. Szła, i szła a las jakoś dziwnie był jasny, nie ciemny i mroczny jak zazwyczaj. Zapatrzona w niebo, nie zauważyła że ktoś za nią idzie...
W końcu ocknęła się z zadumy i dopiero usłyszała kroki, prawie bezszelestne. Strużka potu przeleciała po jej plecach. Nie wiedziała co robić, gdzie uciekać. Zabłądziła z tą tajemniczą istotą. W końcu ukradkiem się odwróciła...
Jutro kolejna część! I przepraszam że mnie tak długo nie było, prywatne powody.
/Yamiko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz